Co działo się w schronisku podległym miastu?
“Szczenię, prawdopodobnie noworodka, spłukano do odpływu. Konało w męczarniach kilka godzin. Jego skomlenie słyszała matka”.
„Tam była bańka po mleku, wrzucano do niej żywe zwierzęta, potem tampon nasączony chloroformem wrzucano do tej bańki i tak je uśmiercano. Tam był problem, że było więcej zwierząt, że na jednych warstwach leżały już zwierzęta uśpione, a potem dopełniano inne” – tak świadkowie opisywali sposób, w jaki usypiano psy i koty z „Promyka”.
„Stosowano spinacz biurowy zamiast drutu chirurgicznego” – tak z kolei miała wyglądać jakość „opieki medycznej” nad zwierzętami potrzebującymi pomocy.
Zeznań jest dużo więcej. Są one często drastyczne.